Polskie piekło kobiet z intrygującej perspektywy – czyli czarownica daje głos
Długo się zastanawiałam – pisać, nie pisać? Wchodzić w to wahadło, nie wchodzić? Przecież to nie mój cyrk, nie mieszkam w Polsce, Polska to stan umysłu, to granice polityczne, ja w Anglii, nie dotyczy mnie to, zresztą ja patrzę na kraje, na Ziemię, na ludzi z ogromnego dystansu i nie potrafię się tak „zjednostkować„…
Ale gryzie, gryzie w środku, znaczy, że muszę to przerobić, puścić, dać cząstkę siebie do tej historycznej sytuacji.
To jest ciężkie, dlatego tę notkę podzielę na dwie części. Napiszę najpierw z perspektywy ziemskiej Anetki a potem z perspektywy duchowo-ezoterycznej Anetki.
Bo takie jak ja też nie mają łatwo, nie wiedzą gdzie się podziać i jak się ustosunkować.
*****
Wiecie, w 2016 roku miałam histerektomię (zabieg usunięcia trzonu macicy, prywatnie w Polsce). Nie żałuję tej decyzji. Walczyłam o swoje zdrowie i życie. Ale w tle miałam przekonania wyniesione z domu, ze społeczeństwa – jestem kobietą, winnam urodzić dzieci, mieć rodzinę. Tak się złożyło, że byłam już dawno po rozwodzie, podróżowałam, pisałam, byłam sama i było mi z tym bardzo dobrze. Przed zabiegiem moi lekarze wielokrotnie się upewniali, czy na pewno nie chcę mieć dzieci w przyszłości. Ja wiedziałam, że macierzyństwo jest mi obce, nie ciągnęło i nie ciągnie mnie do niego, wiedziałam, że mam wystarczająco innych problemów zdrowotnych, by mieć ciążę wysokiego ryzyka, wiedziałam, że mogłam poronić raz czy dwa wcześniej i o tym nie wiedzieć.
Było mi ciężko decydując się na to – nie mogłam już więcej dać moim rodzicom radości z bycia dziadkami. Miałam jeszcze myśli, że kiedy poznam mężczyznę to nagle hormony mi oszaleją i pożałuję decyzji? Mój ginekolog to powiedział, z jego własnego doświadczenia – pacjentki wracają i wypłakują mu się w rękaw.
Ale zaraz potem – może wolę poronić po raz kolejny? Może wolę urodzić dziecko z wadą genetyczną czy może wolę zawalczyć o swoje życie? Które życie byłoby ważniejsze – moje czy przyszłych dzieci? Jak bardzo musiałabym się poświęcić by uszczęśliwić wszystkich tylko nie siebie? Czy u moich rodziców fakt posiadania wnuka zrekompensowałby widok udręczonej córki?
Żaden rodzic się na to nie zgodzi.
Moi rodzice uszanowali moją decyzję, z bólem serca, ale uszanowali. Mi ulżyło dopiero wtedy, kiedy zobaczyłam ojca, szeroko uśmiechniętego, który czekał na mnie pod salą operacyjną. Wtedy puściło – dobrze zrobiłam.
Czas przed histerektomią był koszmarem, miałam ponad rok wyjęty z życia. Tylko najbliżsi trzymali mnie w pionie, oni walczyli za mnie, wspierali, bez nich byłoby mi wszystko jedno. Tato, kumple, może i nie rozumieli tego jak się czułam i ile bólu kosztowało mnie codzienne życie, to zrozumieją tylko kobiety. Ale wystarczyło by widzieli. Byłam sama w Anglii i byłam wdzięczna za każdą pomoc w rodzinie, w pracy i wśród znajomych.
Gdybym mieszkała w Polsce – miałabym przerąbane. Nie dość, że jako głucha z małej litery „g”, bez chłopaka, w środowisku pełnym przekonań, religii i polityki, pod presją krzywych spojrzeń i zawiedzionych nadziei ze strony rodziny i ludzi, którzy lubią żyć nieszczęściami innych – miałabym przerąbane. W Anglii miałam psychiczny azyl, byłam z dala od tego co inni mówią na mój temat. Po operacji poczułam się lekka, bez ciągłego bólu, odprężona, mogłam się zająć sobą, co też zrobiłam.
Miałam wybór wykastrowania siebie. Miałam wybór co zrobić z moją macicą. Miałam wybór czy chcę mieć potem dzieci czy nie.
Miałam wybór. Bo to było i jest moje prawo.
Jako kobiety, jako Polki, jako Angielki, jako mieszkanki Ziemi, jako człowieka.
I dlatego z tej strony jestem cała sobą w aktualnej sytuacji w Polsce. Doskonale rozumiem gniew kobiet i ogromną żądzę wyzwolenia się spod patriarchatu politycznego i religijnego.
My, kobiety, nie chcemy być więcej miłe, pokorne i uległe. Kobiece ciało to nie inkubator dla nienarodzonych dzieci z ciężkimi wadami genetycznymi, kobiece ciało to nie trumna dla martwych płodów, kobiece ciało to nie narzędzie dla męskiego ego. To nasze ciało, nasze uczucia, nasza intuicja, nasz ból, z którymi żyjemy aż do śmierci. Dlatego nie jesteśmy więcej uśmiechnięte i potakujące mężczyznom u władzy.
Jesteśmy WKURWIONE.
*****
Swego czasu miałam w zwyczaju jeździć po koleżankach z byłej pracy jak tylko im się dzieci rodziły. Kumpele nieświadomie mnie jako pierwszą zapraszały, właśnie mnie a nie inne znajome. Trzymałam na rękach kilkudniowe lub kilkutygodniowe maleństwa, patrzyłam im w oczy i „rozmawiałam”, „witałam” na Ziemi, otaczałam nas kokonem. Nie było nic z uczuć macierzyńskich, było niesamowite połączenie na tle duchowym, ogromne, spokojne ciepło z głębi czakry serca.
Kiedy koleżanki bywały wcześniej w ciąży ja również „słyszałam” te maleństwa. I wiecie co było najtrudniejsze w tym aspekcie?
Kiedy w myślach pytałam się brzucha koleżanki „Jak tam? Zobaczymy się?” to słyszałam „Chyba nie tym razem. Nie jestem gotowa/y.” (tak, płeć już znałam)
I potem byłam zmuszona okłamać tę koleżankę, że moje łzy, które nagle się pojawiły na policzkach, to hormony, bo okres i w ogóle. Kilka dni, tydzień później roniły.
Nie mam prawa mówić głośno o takich rzeczach. To są lekcje danej duszy. To umowa matki z dzieckiem. One się zgodziły na to na poziomie energetycznym, muszą to przerobić, przeżyć, doświadczyć.
*****
W poprzednich wcieleniach bardzo często bywałam szamanką, wiedźmą, kapłanką. W swoich snach widziałam jak wielokrotnie odbierano mi dzieci, te nowonarodzone i te starsze.
„Bo to dziecko czarownicy.”
Przerywanie ciąży również nie było mi obce jako, że szamanizm i praca z energiami były mi znane w innych inkarnacjach.
Bolesnym doświadczeniem był pobyt w hiszpańskiej Segovii na zamku Alcazar. Miałam wówczas deja vu, wizję taką – wiek XV czy coś, mężczyzna, którego wówczas kochałam zdradził mnie z Kościołem, zabierając ze sobą śliczną córeczkę, a ja sama byłam prowadzona na stos. Ten rozdzierający ból prześladował mnie jeszcze później długo w snach. Dopóki nie spotkałam ich oboje w obecnej inkarnacji i nie przebaczyłam (ciekawostka – mała mnie rozpoznała mimo, że zobaczyła mnie pierwszy raz w życiu).
W takich chwilach jestem wdzięczna, że pamięć ziemska jest kasowana przed każdym kolejnym wcieleniem. Bo obrazy obrazami, ale pamięć ciała zostaje – połączenia nerwowe, stres, drżenie, łzy. I jeszcze nie wiesz czemu. Ale im bardziej Twoja dusza jest stara tym więcej pamięta, zanikają również pierwotne instynkty, w tym prokreacji.
Czy zatem mogę powiedzieć, że znam TE uczucia, te emocje, tę bezradność jako kobiety – matki?
Czy wystarczy, że w tym życiu nie przeżyłam niczego więc nie powinnam się wypowiadać?
Bo co to za bujdy o reinkarnacjach? To się kłóci z polskim kościołem przecież.
*****
A co z gwałtami? Co z domową przemocą małych dziewczynek przez wujków i tatusie? Gdzie tu ochrona państwa polskiego? Gdzie tu ochrona nastolatek zgwałconych na imprezach po pigułkach nasennych? Że niby sama się prosiła? A gdzie edukacja seksualna? Gwałt to zamach na ciało, na komórki DNA, to zostaje wryte, z czasem wyparte przez świadomość po latach terapii. Czy ja to pamiętam? Na szczęście nie, ale moje ciało tak, reaguje strachem wobec konkretnych osób. Takie traumy zostają nie tylko w tym życiu, ale wloką się poprzez cały rozwój duszy, dopóki ona tego nie przerobi. To nie jest łatwe. Przebaczenie nigdy nie jest łatwe.
*****
Polska jest skupiskiem dusz, jest zbiorową świadomością, która ma swoją historię i karmy do przerobienia. Jest trudnym krajem, pełnym gorącej krwi i ekstremalnych skrajności. Ona też ma swoje lekcje do nauczenia się, jest jakby częścią Ziemi, większej świadomości. A Ziemia jest planem eksperymentalnym dla dusz – uczymy się tu i rozwijamy, pomagamy, kochamy, chronimy. Polska dla Ziemi jest tym czy narząd dla ciała ludzkiego. Jeśli ów organ nie pracuje to energia zostaje zaburzona i harmonia na Ziemi również jest zakłócona.
Dlatego na Ziemi nigdy nie będzie raju. Musi być balans, musi być dobro i zło, musi być wybór. Bo człowiek jeszcze długo nie zrozumie, że dobro i zło to iluzja, to ułuda, że one nie istnieją, że to my nadajemy im intencje.
I dlatego nie mam jednoznacznego stanowiska w kwestii łamania praw w Polsce. Bo nie wiem jak na to spojrzeć, z czyjej perspektywy? Polki? Kobiety, która w tym życiu nie przeżyła bólu przerwanej ciąży ani nie posiada niepełnosprawnego dziecka? Polki na emigracji? Bo przecież nie mieszkam w Polsce i nie wiem jak to żyć na codzień w tym kraju?
Czy może kobiety z pamięcią duszy, która nosi w sobie ból wielu rozłąk z własnymi pociechami?
Czy może spojrzeć na to z perspektywy starej duszy, która patrzy z ogromnego dystansu na Ziemię i ludzi na niej? Która widzi zależności, powiązania, czerwone nitki splecione jednych z drugimi? Która widzi całe tło danej osoby i nie może nic powiedzieć? Bo ja przecież wiedźma (ta, która wie), która wie jak działają zbiorowe energie, zwłaszcza energie strachu, złości i bólu. I nie chce wchodzić do żadnego pola, nie chce wsiąkać ani karmić wahadła z hasłami
#piekłokobiet #wyPISdalać #tojestkurwadramat #wyroknakobiety ?
Chyba mam wybór?
*****
więcej o mojej histerektomii przeczytacie tutaj:
Histerektomia część 1 – bo walka to moje drugie imię
Histerektomia część 2 – bo walka to moje drugie imię
Histerektomia część 3 – bo nowa Dusza to moje drugie imię
o polach atraktorowych i wahadłach:
Dlaczego ciągnie Cię do Paryża i Lourdes? – czyli o przyciąganiu energetycznym znanych miejsc
Zanim zacznę czytać, powiem otwarcie. Wybieram bycie szczęśliwa. Chwile czułam się z tym złe, jakbym usiłowała być ponad, ale teraz dla równowagi pozytywne emocje bardzo się przydadzą.
To indywidualne podróże, moja tez a ja już swoje przerobiłam. Rozumiem i przesyłam każdej i KAŻDEMU zrozumienie i miłość.
To czytam! 🙂
😀 😀 Taa, Anglia, mój biznes, kursy, praca dają fajną odskocznię, nie muszę tam być, nie dotyczy mnie 🙂 Tak, to wybieram!
Dziękuję i również Tobie ślę promyczek ciepełka <3
Dużo by pisać – piątka, hej! po prostu :))))
Piątka 🙂
To ważna perspektywa, w sensie obie 🙂
Czarownice po prostu były zbyt cool jak na czasy w których przyszło im żyć 😉
Haha, zbyt cool 🙂 Dzięki 🙂
Piękny post. Bardzo spodobały mi się myśli obu Anetek. Przyznam Ci rację, że wiele jest do przerabiania. Uważam, że wybory jakie dokonujemy są efektem tych przerobionych lekcji. Trzeba pocierpieć, przeżyć, dostrzec, przeanalizować. Nie patrząc na innych, co będą mówić. Ciężkie, da się z tym iść naprzód. Choć to będzie siedzieć. Trzymaj się dzielnie Aneto. 😘
Dzięki Renatko 🙂
Piszesz, że na Ziemi nigdy nie będzie raju? Masz na myśli, że nie będzie lepiej? Mówi się, że Ziemia przechodzi z 3D do 5D, że sie wznosi. Podnosi swoje wibracje, lata 2020 i następne będą intensywne, z kosmosu idą silne energie przebudzające ludzi. Stąd wiele manifestacji ostatnio… Jak się odniesiesz do tego?
Trzeba umieć odróżnić fałszywe dobro – istoty niosące światło i przesłania tzw Lightworkerzy nie zawsze pochodzą od Źródła. Większość z nich mieści się w hologramie – ezoterycznym matrixie. On też ewoluuje, dostosowuje się do wymiarów, hackuje. Wysokość wibracji nie ma nic wspólnego ze Źródłem – to ego duchowe (wibruję wyżej – jestem lepszy).
https://adfalkiewicz.com/piekna-strona-zla/
Smutne jest to, że od początku jak istnieje na Ziemi ludzkość, to trwa piekło kobiet, tylko i wyłącznie kobiet. I przez całą historię ludzkości chodzi o d… kobiety. Kobieta, jako człowiek nie istnieje. A jak coś nie istnieje to nie ma czego bronić, ochraniać, dbać, traktować jak np. człowieka, bo to jest COŚ co nie istnieje.
Kobieta, od zarania dziejów, istnieje tylko jako zabawka seksualna i inkubator i w tej roli mogą oceniać ja wszyscy, dyktować jej prawa, karać, robić z nią co się tylko komu podoba.
Wszystkie kobiety z Polski nie wyjadą, więc część z nich dosięgnie to nieludzkie prawo. Przerażające jest to wszystko.
Anetko, skoro teraz piszę do Ciebie to serdecznie Ci gratuluje wywiadu. Mówisz ślicznie, wyraźnie, pięknie po polsku i aż trudno uwierzyć, że nie słyszysz. Bardzo, bardzo się cieszę, że wysiłek jaki włożyłaś w naukę mówienia tak pięknie zaowocował.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Margeretko! 🙂 Co do wysiłku to dużo w tym było „bata” ze strony Mamy 🙂 ja tylko przeklinałam pod nosem przed lustrem z logopedą i ćwiczyłam na pamięć ułożenie języka do śśśś, ćććć, źźźźź :)))
Jeśli chodzi o Ziemię i kobiety to tak – to jest karma Ziemi, ziemskich kobiet, nauka jej boskości i współżycia z nią. Za kulisami istnieje mnóstwo hipotez na ten temat dlaczego tak jest, ale to nie jest celem mojego bloga 🙂
Pozdrawiam:)
Margeretko,
„i w tej roli mogą oceniać ja wszyscy”
wszyscy, czyli kto? Mnie sie zdaje że jednak mimo wszystko są dwie płcie, mimo wszystko. Jeśli ktoś dyktuje coś kobiecie, to w takim układzie „opozycja” czyli mężczyzna. To konkluzja brzmi następująco – mężczyzna to wszystko? Nie kumczę :DDDD Ja się czuję człowiekiem, przy okazji jestem kobietą i nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek „panujący” miał MI to zmienić, że ja miałabym czekać na odgórną zgodę, jakbym dalej była niewolnikiem. Ja to rozumiem, SYSTEM, inaczej beton nie skruszeje jak przez odzyskanie suwerenności tego 51% kolektywu Polek, ale wystarczy siebie samą uznać, to wszystko. Pozdrawiam 🙂
Keyt, pisząc „Kobieta, od zarania dziejów, istnieje tylko jako zabawka seksualna i inkubator i w tej roli mogą oceniać ja wszyscy, dyktować jej prawa, karać, robić z nią co się tylko komu podoba.”, mialam nie tylko mezczyzn ale rowniez inne kobiety.
To co sie dzieje teraz z Polsce pokazuje, ze kobiety i ich wybory sa oceniane zarowno przez spoleczenstwo czyli i kobiety i mezczyzn, jak i przez instytucje panstwa np: sądy, opiekę społeczną, kościól, sasiadów itp. Troche tez myslalam o sprawach sadowych i pytaniu kobiety zgwałconej czy gwałciciela obejmowała za szyje z podtekstem pytania, ze moze jej sie gwalt podobal. Czy sprawa z chyba Irlandii, niedawno zreszta, ze skoro zgwalcona miala stringi na sobie to sama sie o gwalt prosila. I myslalam o komentujacych rozne sprawy kobiet w internecie.
Tak samo ocenia sie kobiety jako partnerki /sprzata nie sprzata, nie gotuje, pije wodke/ czy jako matki /nie dba o dzieci, jak trzeba, na wszystko pozwala lub nie pozwala/. Mezczyzn tak nie oceniamy, nie oceniamy go za to, ze jego partnerka/zona dokonala aborcji, tylko ja oceniamy, to ona winna bo taka nie taka wlasne dziecko … . Tylko to mialam na mysli, ze kazdy ocenia kobiete.
Moje wrazenie jest takie, ze kobiety sa traktowane w Polsce jak niewolnice i „zywe przedmioty” biorac pod uwage, ze zmusza sie kobiety do rodzenia martwych dzieci. To jest bestialstwo, sadyzm i okrucienstwo. Nikt sie nie ma pytan do mezczyzny, ktory, przynamniej do dzisiaj tak twierdzi nauka, jest potrzebny do zaistnienia ciazy. A do niego nikt nie ma pytan, nakazow, zakazow, dobrych rad.
Tylko to mialam na mysli piszac swoje slowa w pierwszym komentarzu.
Anetko,
Czytam Cię, trafiają Twoje słowa do mnie. To piękny tekst w pewnym sensie o wolności emocjonalnej. Dziękuję.
Proszę bardzo 🙂 dziś będzie kolejna notka, w podobnym klimacie 🙂
❤️😘